Ogień niebieski, ogień zielony | Wisiory z labradorytami


Labradoryty nie nudzą.




Kiedy już myślałam, że mam dość, że się znudziłam, wystarczyło spojrzeć na moją kolekcję labradorytów i znów byłam pełna pomysłów. Można oprawiać je w kompozycje od zupełnie zimnych po ciepłe i miękkie barwy; można postawić na blichtr i błysk, na wyrafinowane, skomplikowane wzory, jak i na proste i klasyczne układy.

Dziś mam dla Was dwa wisiory w podobnym układzie kamieni: duży a pod nim mały, oprawione jedynie w kilka rzędów koralików. W pierwszym przypadku mniejsze labradoryty z ogniem w morsko-miętowych odcieniach niebieskiego, a w drugim mój ulubiony złotozielony ogień w oprawie z antycznych złocieni.

Dobre na co dzień, dobre od święta, dobre choćby do wystawienia w gablotce i podziwiania cały dzień. Te kamienie mają po prostu coś w sobie!





















A na koniec miłe wieści x 2.

1) Mój Peoniowy naszyjnik otrzymał trzecie miejsce w konkursie Royal-Stone!



2) Mój wisior z sukulentem doczekał się wielbicielki, która zapragnęła mieć w tym samym tonie kolczyki. Niewielkie, robione na zamówienie kolczyki spotkały się z entuzjastyczną aprobatą i cała sukulentowa rodzinka jedzie właśnie do Stanów! Czyż nie cudownie?



Komentarze

  1. Drugi wisior zachwycił mnie, mogłabym wpatrywać się w niego godzinami i podziwiać kunszt wykonania :) Piękny!
    Jeszcze raz gratuluję III-go miejsca, w pełni zasłużenie! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz